Das ist ein kleiner Gokart!!!
Witajcie moi mili w kolejnej odsłonie bloga Autentycznie!!! Po zajebiście długiej przerwie swoją drogą xdd Na wstępie przepraszam za swoją nieobecność, niestety studia w połączeniu z aktywizacją studencką i pracą nie pozwalała mi na aktualizowanie bloga. Jest to w sumie tak dla was istotne, jak fakt iż multipla jest zajebista, więc bez zbędnych nudnych inwokacji jedziemy z tematem!
Dzisiaj chciałbym opisać wam wrażenia po jeździe autem, które na światłach robi równie wielkie piorunujące wrażenie na kierowcach co lexusy seksu na tyle każdego matiza ( nie polecam googlować tego przykrego widoku). Auto, które jest bardziej niedoceniane co waga przeciętnego labradora, a mogące wciągnąć więcej aut spod świateł niż przeciętne dziecko mleko wprost z cycuszka mamusi. Powitajmy Volkswagena Lupooooooooo!!!!
Lupo lupo ciągnie cie za dupo. W sumie to jedno zdanie chyba jest najgłębszą puentą tego auta. Najlepiej odwzorowuje jakość, prędkość i cenę za owe auto. Volkswagen Lupo był wprowadzony do sprzedaży jako małe auto miejskie, które nie pali zbyt wiele, można zapakować w nie zakupy i wciśniemy się w każdą lukę na parkingu. Wychodził w różnych wariantach silnikowych. Były to silniki benzynowe od 1.0 do 1.6 GTI i silniki diesle'a od 1.2 TDI do 1,7 SDI. Najmocniejszą wersją była właśnie 125 konna wersja 1.6 16V GTI, które lupiacza wystrzeliwało w około 7,5s do pierwszej 100. Jak na auto, które przy zderzeniu składa się w harmonijkę to trzeba przyznać, że jest czym przy szpanować.
Moja skromna osoba miała przyjemność jeździć najsłabszą wersją Lupiacza, mianowicie z silnikiem 1.0, czterocylindrowym o mocy zawrotnych 50KM. Na papierze nie robi to zbytnio szału, ale te mało autko potrafiło wywrzeć na mnie mega pozytywne wrażenie, gdy musiałem ruszyć ze świateł. Wiadomo, później robiło się tylko gorzej, ale po przekroczeniu magicznej 100 lupo zyskuje nowe siły.
Wsiadając do autka od razu wiemy że mamy do czynienia z prostym, bezobsługowym miejskim autem. W całej kabinie widać gołe elementy blachy jak w maluchu, deska jest nie wielka skromna, ale nie nazbyt trzeszcząca. Do naszej dyspozycji były różne warianty wyposażeniowe. Możliwe było posiadanie grzanych foteli, klimatyzacji, elektrycznych szyb i innych dupereli. W wersji testowanej nie było praktycznie nic, prócz wspomagania, centralnego zamka i podgrzewania tylnej szyby. Mimo to za kierownicą czułem się dosyć komfortowo. Ascetyczne wnętrze, z wyjącym silnikiem i dosyć sztywne zawieszenie sprawiało, że czułem się jak w gokarcie, albo rajdów-ce. To nie jest żart. Lupiaczem spokojnie możemy wejść w zakręt ostrzej, agresywniej, a on dzielnie zniesie to o co go poprosimy. Wyprowadzając go za miasto, na wiejskie uliczki, możemy być pewni, że oboje będziemy się świetnie bawić.
W ramach podsumowania wypadało by powiedzieć kilka słów o aucie. Przede wszystkim wielkie podziękowania dla mojej bratowej, za użyczenie samochodu w moje ręce, abym mógł rzetelnie opisać co sądzę o danym aucie. Co tyczy się samego auta. Polecam je gorąco osobom, które pokonują krótkie trasy, omijając raczej trasy szybkiego ruchu. Auto świetnie sprawdzi się w mieście, gdzie ciężko jest o miejsce parkingowe. Jest to alternatywa dla młodego pokolenia kierowców, które dopiero co odebrali prawo jazdy i musza nauczyć się poruszać po drogach i szanować to co ma się pod nogą. Polecam też te auto komuś kto chciałby startować w KJS, gdyż w wersja 1,4 z przelotem, sportowym filtrem, zawiasem, klatką i hamulcami na pewno zaskoczy nie jednego kierowcę rajdowego.
Oczywiście nie byłbym sobą gdybym nie opowiedział czegoś o danym Aucie! Tak znowu będę pierdolił o tym jaka to wersja nie jest zajebista i o matko boska. Jeśli mam być szczery to te auto i ta wersja napewno zainteresują nie jednego fana motoryzacji. Mianowicie powitajmy Volkswagen Lupo W12!!!
Ogólnie rzecz biorąc, jest to custom, a samo auto w rzeczywistości jest tylko karoserią. Cała reszta to komponenty innych aut. Silnik został ze swapowany własnie o pojemności 5,6l ustawionego w układzie W12. Rezultatem jest zapierdalanie jak królik po oberwaniu w dupe z wiatrówki. Nie ogarnia co się dzieje ale zapierdala. Żeby było śmieszniej ktoś wpadł na odwarzny pomysł i do tego kartonika upchał DWA SILNIKI W12 co w rezultacie daje nam 900KM iiiii wchuj momentu i to w aucie o wadze niecałej tony!!!! Zobaczcie sami....
Tym miłym akcentem żegnam się z wami i w końcu może uda mi się wprowadzić pewną nowość na blogu. Tak tą samą, którą wprowadzam od bliska 4 miesięcy, Niestety takie są realia, ale się nie poddajemy, tylko walczymy do końca. Pozdrawiam wszystkich gorąco, do zobaczenia!
Lupo lupo ciągnie cie za dupo. W sumie to jedno zdanie chyba jest najgłębszą puentą tego auta. Najlepiej odwzorowuje jakość, prędkość i cenę za owe auto. Volkswagen Lupo był wprowadzony do sprzedaży jako małe auto miejskie, które nie pali zbyt wiele, można zapakować w nie zakupy i wciśniemy się w każdą lukę na parkingu. Wychodził w różnych wariantach silnikowych. Były to silniki benzynowe od 1.0 do 1.6 GTI i silniki diesle'a od 1.2 TDI do 1,7 SDI. Najmocniejszą wersją była właśnie 125 konna wersja 1.6 16V GTI, które lupiacza wystrzeliwało w około 7,5s do pierwszej 100. Jak na auto, które przy zderzeniu składa się w harmonijkę to trzeba przyznać, że jest czym przy szpanować.
Moja skromna osoba miała przyjemność jeździć najsłabszą wersją Lupiacza, mianowicie z silnikiem 1.0, czterocylindrowym o mocy zawrotnych 50KM. Na papierze nie robi to zbytnio szału, ale te mało autko potrafiło wywrzeć na mnie mega pozytywne wrażenie, gdy musiałem ruszyć ze świateł. Wiadomo, później robiło się tylko gorzej, ale po przekroczeniu magicznej 100 lupo zyskuje nowe siły.
Wsiadając do autka od razu wiemy że mamy do czynienia z prostym, bezobsługowym miejskim autem. W całej kabinie widać gołe elementy blachy jak w maluchu, deska jest nie wielka skromna, ale nie nazbyt trzeszcząca. Do naszej dyspozycji były różne warianty wyposażeniowe. Możliwe było posiadanie grzanych foteli, klimatyzacji, elektrycznych szyb i innych dupereli. W wersji testowanej nie było praktycznie nic, prócz wspomagania, centralnego zamka i podgrzewania tylnej szyby. Mimo to za kierownicą czułem się dosyć komfortowo. Ascetyczne wnętrze, z wyjącym silnikiem i dosyć sztywne zawieszenie sprawiało, że czułem się jak w gokarcie, albo rajdów-ce. To nie jest żart. Lupiaczem spokojnie możemy wejść w zakręt ostrzej, agresywniej, a on dzielnie zniesie to o co go poprosimy. Wyprowadzając go za miasto, na wiejskie uliczki, możemy być pewni, że oboje będziemy się świetnie bawić.
W ramach podsumowania wypadało by powiedzieć kilka słów o aucie. Przede wszystkim wielkie podziękowania dla mojej bratowej, za użyczenie samochodu w moje ręce, abym mógł rzetelnie opisać co sądzę o danym aucie. Co tyczy się samego auta. Polecam je gorąco osobom, które pokonują krótkie trasy, omijając raczej trasy szybkiego ruchu. Auto świetnie sprawdzi się w mieście, gdzie ciężko jest o miejsce parkingowe. Jest to alternatywa dla młodego pokolenia kierowców, które dopiero co odebrali prawo jazdy i musza nauczyć się poruszać po drogach i szanować to co ma się pod nogą. Polecam też te auto komuś kto chciałby startować w KJS, gdyż w wersja 1,4 z przelotem, sportowym filtrem, zawiasem, klatką i hamulcami na pewno zaskoczy nie jednego kierowcę rajdowego.
Oczywiście nie byłbym sobą gdybym nie opowiedział czegoś o danym Aucie! Tak znowu będę pierdolił o tym jaka to wersja nie jest zajebista i o matko boska. Jeśli mam być szczery to te auto i ta wersja napewno zainteresują nie jednego fana motoryzacji. Mianowicie powitajmy Volkswagen Lupo W12!!!
Komentarze
Prześlij komentarz